ul Wapienna 26
Dzielnica: Krzyki
Osiedle: Huby
Ulica: Wapienna, dawniej: Galle Strasse - nazwana tak na cześć astronoma Johanna Gottfrieda Galle; biegła niegdyś od ulicy Glinianej do Ślicznej. Do naszych czasów przetrwała jedynie jej środkowa część.



Ulica: Wapienna, dawniej: Galle Strasse - nazwana tak na cześć astronoma Johanna Gottfrieda Galle; biegła niegdyś od ulicy Glinianej do Ślicznej. Do naszych czasów przetrwała jedynie jej środkowa część.
Numer 26 stoi w stanie niezmienionym od wojny... prawdopodobnie. Jeśli cokolwiek remontowano, to chyba w piwnicy, bo moje niewprawne oko nie dostrzegło jakichkolwiek śladów renowacji. Dziury, dziureczki, pęknięcia, gołębie przybytki rozpusty i gruba warstwa kurzu odciągają uwagę od dość niezwykłej fasady. Płaskorzeźby z podobiznami dzieci i zwierząt - dlaczego akurat tak? Kto jest autorem tego projektu? Usiłuję dotrzeć do tych informacji, jednak póki co - bezskutecznie.
O dziwo, kamienica, choć w ruinie, domofon ma sprawny i drzwi szczelnie zamknięte. Brawo! Zamknijcie jeszcze od strony podwórza - może wówczas będzie to miało sens...
Hol już nawet nie kwiczy z rozpaczy. Szkoda słów. Lepiej nie patrzeć do góry, nie rozglądać się po ścianach i wzrok skierować na posadzkę. Prześliczne kafle. Drewniane schody skrzypią niepokojąco. Farba olejna nieudolnie skrywa lata świetności ścian. Miła niespodzianka - oryginalna stolarka drzwi wejściowych do mieszkań. Co prawda część z nich musiała pogodzić się z ekstrawagancją lokatorów, jednak... pocieszające jest, że to tylko farba i zawsze da się usunąć...
Tradycyjnie, sufit się łuszczy. Nihil novi. Nie widać zbyt wielu śladów wandalizmu ani grafomanów-amatorów. Lokatorzy też wydają się dość spokojni - żadnych awantur, butelek, krwawych śladów... :P. Zatem podejrzewam, że cała dewastacja budynku jest dziełem czasu.
Od strony podwórza kamienica wygląda jakby ją coś porządnie nadgryzło (ząb czasu?). Urokliwe zdobienia balkonów błagają o remont. Przy ścianie kamienicy stoi tajemnicza przybudówka z cegieł... Po tym, jak okazało się, że pozornie niezamieszkały parter, jednak - o zgrozo - ma lokatorów, wolałam już nie dociekać na co jest przeznaczona ceglana szopka.
Osobliwe miejsce.
O dziwo, kamienica, choć w ruinie, domofon ma sprawny i drzwi szczelnie zamknięte. Brawo! Zamknijcie jeszcze od strony podwórza - może wówczas będzie to miało sens...
Hol już nawet nie kwiczy z rozpaczy. Szkoda słów. Lepiej nie patrzeć do góry, nie rozglądać się po ścianach i wzrok skierować na posadzkę. Prześliczne kafle. Drewniane schody skrzypią niepokojąco. Farba olejna nieudolnie skrywa lata świetności ścian. Miła niespodzianka - oryginalna stolarka drzwi wejściowych do mieszkań. Co prawda część z nich musiała pogodzić się z ekstrawagancją lokatorów, jednak... pocieszające jest, że to tylko farba i zawsze da się usunąć...
Tradycyjnie, sufit się łuszczy. Nihil novi. Nie widać zbyt wielu śladów wandalizmu ani grafomanów-amatorów. Lokatorzy też wydają się dość spokojni - żadnych awantur, butelek, krwawych śladów... :P. Zatem podejrzewam, że cała dewastacja budynku jest dziełem czasu.
Od strony podwórza kamienica wygląda jakby ją coś porządnie nadgryzło (ząb czasu?). Urokliwe zdobienia balkonów błagają o remont. Przy ścianie kamienicy stoi tajemnicza przybudówka z cegieł... Po tym, jak okazało się, że pozornie niezamieszkały parter, jednak - o zgrozo - ma lokatorów, wolałam już nie dociekać na co jest przeznaczona ceglana szopka.
Osobliwe miejsce.