31.10.2015
Wrocław-Przymorze, czyli o BFG2015

Trudno jest opisać dwa dni wyrwane z kontekstu codzienności. Specjalnie zaczekałam z relacją, by nabrać dystansu do tych kilku dni spędzonych w Trójmieście na Blog Forum Gdańsk. Zaliczyłam już pokonferencyjną depresję, poskromiłam tendencje imperialistyczne (czyli pogodziłam się z myślą, że nie da się włączyć Gdańska do Wrocławia - nawet jeśli ma się idealną nazwę dla tej nowej dzielnicy: Wrocław-Przymorze). Można żyć dalej.

Co z pewnością zapamiętam?

Gwiazdą pierwszego dnia był Austin Kleon. Prelekcja okraszona śpiewnym teksańskim akcentem nosiła tytuł "Blog like an artist". Wypełniał ją wzniosły pałer w stylu charyzmatycznego pastora, który głosił, że jak kraść to miliony, a później dobrze je zainwestować. To w dużym uproszczeniu, oczywiście. A poważnie: bardzo pozytywne wystąpienie, mnóstwo dobrej energii i wielki kop dla kreatywności. Zachwytom - i nad treścią, i nad Austinem - końca nie było.

Szampańskie nastroje przygasły chwilę później, kiedy na scenie pojawiło się trzech trzech panów: Michał Broniatowski, Grzegorz Miecugow i Filip Niedenthal. Nie przynieśli cukierków. I przyjęli postawę "jestem profesjonalistą i wiem o tym". A tego blogerzy znosić nie mieli zamiaru - przynajmniej część z nich. Nieme oburzenie, nastoletnie fochy, kąśliwe tweety - typowa walka partyzancka: z ukrycia atakujemy czołg procą. Bo i do czołgu właśnie mogę porównać większość argumentów strony dziennikarskiej. Braki w warsztacie, wszechobecny kult amatora (swoją drogą - polecam "Kult amatora" Andrew Keena). Taki obraz wyłania się z ogromu blogów w sieci. I może warto pokornie wziąć to na klatę i starać się nieustannie doskonalić...? Do mnie trafiło.

Do końca dnia nikt już nie zdołał wzbudzić takiej wrzawy. Jednak muszę wspomnieć o wystąpieniu Maćka Budzicha. Super! 100 proc. konkretnych, praktycznych informacji. Kilka z polecanych przez niego aplikacji weszło już na stałe do kategorii "jak ja kiedyś bez tego żyłam?"

Trzecim mocnym punktem mojego podsumowania BFG 2015 jest, oczywiście, prof. Jerzy Bralczyk. Z profesorem rozmawiały Paulina Mikuła i Arlena Witt. I powiem Wam, że wyszło doskonale. Wspaniały pokaz wiedzy, poczucia humoru i kultury. Nie będę cytować. Obejrzyjcie video [klik!]. Moja językoznawcza dusza poleca. 
Tegoroczne BFG odbywało się w Europejskim Centrum Solidarności. Imponujące miejsce. I więcej w nim zieleni niż na niejednym wrocławskim osiedlu... Jednak takie "kinowe" ustawienie siedzeń oznacza zwykle jedno: meksykańską falę. Bo ten musi pić, ten musi na fajkę, a tamten siusiu. I czekać do przerwy nie będzie, musi wyjść już, natychmiast. No, ale na to już organizatorzy wpływu nie mają. To, na co wpływ mieli, wypadło bez zarzutu. Do Wrocławia wróciłam z garścią nowych pomysłów i z "milijonem" zdjęć gdańskich kamieniczek...




Czytaj dalej
30.09.2015
ul. Grodzka 9

Dzielnica: Stare Miasto
Osiedle: Stare Miasto
Ulica: Grodzka, dawniej: Burgstrasse

Gdzie dwóch się bije, tam zabytek marnieje - taki powinien być tytuł tej notki. Ul. Grodzka 9, szerzej znana jako "stara farmacja" (niegdyś mieściły się tam jednostki Akademii Medycznej), ostatnio znów pojawił się w lokalnych mediach. Niestety, nie dlatego, że budynek wyremontowano, czy otwarto w nim kolejna wystawę. Na to jeszcze poczeka. W obliczu obecnej sytuacji - poczeka jeszcze długo. 

Grafika C. Scholza, wycinek z gazety z roku 1866 (źródło: dolny-slask.org.pl)
Samej aferki opisywać nie będę, szczegółowo omówił ją już chyba każdy możliwy portal internetowy (jeśli jakimś cudem ktoś nie wie o co chodzi, zachęcam do kliknięcia tutaj: Gazeta Wrocławska, TuWrocław, Gazeta Wyborcza, PRW). Ale chętnie pokażę Wam kilka zdjęć, które udało mi się zrobić wewnątrz budynku w ubiegłym roku podczas 12. edycji Przeglądu Sztuki SURVIVAL "Miasto - stan zapalny".
 
ul. Grodzka 9
Dostojny gmach zbudowano w 1866 roku, autorem projektu był Milczewski. W środku (do 1945 roku, kiedy to budynek przeszedł w ręce Uniwersytetu Wrocławskiego, a następnie Akademii Medycznej) mieściło się uniwersyteckie  Muzeum Mineralogiczne i Paleontologiczne. Ponoć budynek mocno ucierpiał w czasie wojny, a swoją odbudowę zawdzięcza w dużej mierze pionierom wrocławskiej farmacji - wykładowcom i studentom, którzy postanowili własnoręcznie odgruzować budynek.

ul. Grodzka 9
Jestem skłonna uwierzyć w to, że wojna Grodzkiej 9 nie oszczędziła. W środku budynek jest mocno, hm, eklektyczny ;), niestety ta układanka to głównie lata powojenne. Zdarzają się perełki - tam urocza balustrada, tu piękne drzwi - ale to nieliczne drobiazgi, jeśli wziąć pod uwagę wielkość i wiek budynku. Szczęśliwie nikt nie zdołał odebrać majestatu wysokim stropom i półkolistemu ryzalitowi...

Co widzielibyście w przy Grodzkiej 9? Jakieś pomysły? Tylko nie galerię handlową, proszę ;)...
Więcej zdjęć - [klik!]

Czytaj dalej
14.09.2015
Spacerownik Wrocławski 2

Drugą część Spacerownika sprezentowała mi Agora. Do zrecenzowania, oczywiście. Ponoć pisać umiem, a nawet i lubię, jednak perspektywa recenzowania publikacji Beaty Maciejewskiej aktywuje prokrastynację powodowaną lekkim zakłopotaniem. Bo kimże ja jestem, żeby... ;)?


e-Sapcerownik?

Przezwyciężając dziewiczy rumieniec założyłam, że jestem turystą, zwiedzaczem, miastolubem, odbiorcą tej publikacji. I przetestowałam Spacerownik w praktyce, po prostu ruszyłam w trasę z książką w ręku. I tutaj pierwsza myśl – może warto przygotować wydanie elektroniczne? Nie mówię oczywiście o zrezygnowaniu z wersji papierowej, jednak często podczas mojej wycieczki... brakowało mi rąk do trzymania książki i żałowałam, że nie mogę zerkać do Spacerownika np. na ekranie telefonu. Jednak to już kwestia przyzwyczajenia i zorganizowania, bo wielkość i format książeczki są zdecydowanie przyjazne turystom z gatunku mniej objuczonych.

Co w środku?

A w środku wrocławski karnawał. Spacerownik jest trochę jak szkatułka z biżuterią. Niby niewielki, ale w środku mnóstwo błyskotek. I po przejrzeniu ich wszystkich i tak masz wrażenie, że tej bransolety to chyba wcześniej nie widziałeś... i zaczynasz od nowa. Miejsca, do których zaprasza Maciejewska, nawet jeśli znane szerszemu gronu miłośników Wrocławia, ożywiane i „odświeżane” są legendami, anegdotami i uwagami. Tras w tym niezwykłym przewodniku jest 10 i każda z nich wniesie coś do wiedzy o mieście – zarówno przyjezdnego, jak i wrocławianina. Do tego wspaniałe, jak zawsze, fotografie Mieczysława Michalaka (polecam zwłaszcza tym, którzy bez HDRa to by nawet selfie nie zrobili).

Spacerownik zabrałam ze sobą na wakacje. Tak trochę przekornie, żeby sprawdzić, czy dzięki tej lekturze zatęsknię za miastem, które ostatnimi czasy dało mi się we znaki. I wiecie co? Wielka Ucieczka poniosła porażkę już pierwszego dnia wyjazdu. Czytałam właśnie jeden z rozdziałów, kiedy usłyszałam nad sobą niemalże zbulwersowany okrzyk spoglądającego mi przez ramię znajomego: „To my coś takiego we Wrocławiu mamy?! To ja to chcę zobaczyć!”. I zaczęło się planowanie, gdzie to też pójdziemy, jak już wreszcie (!!!) wrócimy do Wrocławia. Człowiek z Wrocławia wyjdzie, ale Wrocław z człowieka nigdy... ;P


Czytaj dalej
28.07.2015
Blog Forum Gdańsk 2015

W tym roku znów odwiedzę Gdańsk :)! 


Pod koniec września jadę na coroczną konferencję blogerów Blog Forum Gdańsk. Mam zamiar wybrać się do Trójmiasta trochę wcześniej, w piątek (zobaczymy co na to moi Przełożeni, których oczywiście serdecznie pozdrawiam :P), by przejść się po mieście i oczywiście zajrzeć do tamtejszych kamienic. Polećcie mi, proszę, takie gdańskie kamieniczne must-see. Poradą w kwestii sprawdzonych noclegów też nie pogardzę ;).




Czytaj dalej
15.07.2015
Pułaskiego i Małachowskiego - czy będzie remont?


W czerwcu z Warszawy przyszły interesujące wieści. Opublikowała je strona Czerwona lista zabytków Dolnego Śląska, jednak z racji tego, że nie każdy korzysta z dobrodziejstw Facebooka, za zgodą źródła postanowiłam przekazać informację i tutaj.

Czerwona lista zabytków Dolnego Śląska | 21 czerwca o 23:07

Pamiętacie kamienice przy Pułaskiego? Sprawa trafiła do sądu i zakończyła się w miniony piątek wyrokiem. WSA orzekł, że wszczęcie postępowania ws. nakazu konserwatorskiego (MKZ odmówił wszczęcia takiego postępowania), leży w interesie społecznym. A oto szczegóły (informacja od pani Renaty Domagały):

Pod koniec 2013 roku w imieniu Stowarzyszenia „Monitoring zabytków” z/s w Opolu wystąpiłam do Miejskiego Konserwatora Zabytków o wszczęcie z urzędu postępowania w sprawie wydania tzw. nakazu konserwatorskiego (czyli decyzji z art. 49 ust. 1 u.o.z. nakazującej przeprowadzenie określonych robót budowlanych lub prac konserwatorskich przy zabytku, w sytuacji, gdy zagraża mu zniszczenie) w stosunku do kamienic przy ul. Małachowskiego 24, Pułaskiego 73-81, stanowiących część układu urbanistycznego Przedmieścia Oławskiego wpisanego do rejestru zabytków. Jednocześnie wystąpiłam o dopuszczenie Stowarzyszenia do udziału w tym postępowaniu.

Gdzieś w kwietniu 2014 r. MKZ wydał postanowienie odmawiające wszczęcia tego postępowania, argumentując, że:
1) jesteśmy stowarzyszeniem zwykłym, a nie rejestrowym, dlatego według MKZ nie możemy żądać wszczęcia tego postępowania,
2) kamienice w mpzp przeznaczone są do rozbiórki, a więc wydanie decyzji z art. 49 ust. 1 u.o.z. kłoci się z tymi planami,
3) kamienice nie są indywidualnie wpisane do rejestru zabytków.

Od tego postanowienia złożyłam zażalenie do MKiDN. MKiDN utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie, argumentując to m. in. tym, że w stosunku do budynków, które nie są wpisane indywidualnie do rejestru zabytków, a stanowią część większego zabytku - układu urbanistycznego – wpisanego do rejestru, nie jest możliwe wydanie jednej decyzji w sytuacji, gdy budynki te stanowią różne nieruchomości, które mają różnych właścicieli. Rzecz w tym, że budynki te wraz z działką gruntu, na której są położone (działka nr 90/7), stanowią jedną nieruchomość (zgodnie z Kodeksem cywilnym budynki na stałe związane z nieruchomością gruntową, stanowią część tej nieruchomości, czyli w tym przypadku budynki na Małachowskiego 24 i Pułaskiego 73-81 stanowią część działki nr 90/7). Budynki nie mają różnych właścicieli, tylko jednego jedynego właściciela – Gminę Wrocław. Potwierdza to księga wieczysta WR1K/00264089/5, dostępna na stronie ms.gov.pl.

Skarga do WSA w Warszawie głównie opierała się na dwóch twierdzeniach:
1) zgodnie z art. 6 ust. 1 pkt 1 lit. b/ u.o.z. zabytki będące układami urbanistycznymi podlegają ochronie i opiece bez względu na stan zachowania. Zgodnie z art. 4 pkt 2 u.o.z. ochrona zabytku polega na działaniach zmierzających do zapobieżenia uszczerbkowi dla jego wartości.
Argumentowałam więc, że skoro kamienice mają zachowane detale architektoniczne świadczące o ich wartości artystycznej, to ich wyburzenie lub popadanie w ruinę stanowi uszczerbek dla wartości artystycznej układu urbanistycznego.
2) Wbrew twierdzeniom MKiDN budynki stanowią jedną nieruchomość, która ma jednego właściciela – Gminę Wrocław.

Sąd wysłuchał mnie, wysłuchał drugiej strony (MKiDN reprezentował radca prawny) i orzekł, że wszczęcie żądanego przez Stowarzyszenie postępowania leży w interesie społecznym.

Należy jednak pamiętać, że wyrok nie jest prawomocny. Należy też pamiętać, że nawet jeśli się uprawomocni, to urzędy lubią lekceważyć wyroki (wiem to z doświadczenia). Tak więc cieszyć się będę dopiero wtedy, kiedy te kamienice zostaną przez Miasto wyremontowane. Mimo wszystko – jak napisałam na FB – ich szanse na przetrwanie się zwiększyły.




Czytaj dalej
13.07.2015
Mieszkanie Grzegorza

Przy okazji ostatniego wpisu o "kamienicach niczyich" (swoją drogą, fajna nazwa - może jakiś skwerek czy plac tak we Wrocławiu nazwiemy? Plac Strzelecki wydaje się tu bardzo dobrym kandydatem do zmiany nazwy...) napisało do mnie kilka osób, by opowiedzieć o swoich prywatnych bataliach. Walka o doprowadzenie do stanu używalności mieszkań pokrytych nie tyle patyną czasu, co wręcz dosłownie... osadami wieków to ponoć pasmo niespodzianek. Czasami tak zaskakujących, że nawet kwestia pieniędzy schodzi na dalszy plan.

O p o w i e ś ć  o  m e t a m o r f o z i e
O ponad stu metrach kwadratowych desek, trzech kilogramach gwoździ, klamkach, które macał sam rektor i o 5 fenigach ze swastyką... i o wielu, wielu innych atrakcjach opowiedział mi pewien szczęśliwy posiadacz mieszkania w kamienicy. Był na tyle uprzejmy, że zgodził się ze mną spotkać i porozmawiać o tym, jak to się stało, że "adoptował" takie bezpańskie, kamieniczne mieszkanie. Na potrzeby tego wpisu udostępnił też kilkadziesiąt zdjęć z remontu (wszystkie fotografie ilustrujące dzisiejszy wpis oraz zdjęcia w galerii na Flickr są jego autorstwa).

Zatem, w imieniu Grzegorza, zapraszam.
Nikt z jego najbliższej rodziny nie mieszka w kamienicach. Wydaje mi się, że to warte podkreślenia: jego zamiłowanie do wrocławskich czynszówek nie zostało odziedziczone w genach. Ba, jego rodzice nie byli zachwyceni - delikatnie mówiąc - kiedy oznajmił im, że postanowił kupić ponad stuletnie mieszkanie. Jednak mój rozmówca miał już wszystko przemyślane, sprawdzone i wykalkulowane. Zanim zdecydował się na zakup tego konkretnego mieszkania, miał konkretny zarys tego, czego szuka i listę punktów "do sprawdzenia". Wśród kwestii najistotniejszych znalazł się oczywiście ogólny stan budynku, dach, piwnice, sąsiedztwo i odległość od centrum. Co do mieszkania - Grzegorz chciał, by było duże i miał zachowane jak najwięcej oryginalnych elementów. Nie musiało być wyremontowane - wolał wszystko urządzić po swojemu, o czym zadecydowały względy i estetyczne, i finansowe (kamieniczne mieszkania po liftingu osiągają niebotyczne ceny, a jeśli dodać do tego koszt ponownego dekorowania zgodnie z własnymi upodobaniami - wychodzi bajońska suma).

No i takie się właśnie trafiło. Gdzieś w Śródmieściu.

R e k t o r s k i e  k l a m k i
To mieszkanie miało dużo szczęścia Po pierwsze: poprzedni właściciele nie mieli ani zapędów dekoratorskich, ani też niszczycielskich. Ściany i sufity pokrywała hojna warstwa białych farb. Po drugie: zachowały się sztukaterie, stolarka drzwiowa i okienna, podłogi. Po trzecie: nowy właściciel wie co z tym wszystkim zrobić :).
Wprawdzie przyznał mi się, że początkowo nie myślał o tak gruntownym remoncie. Okazało się jednak, że podłoga w pokoju nad nieogrzewanym holem wymaga reanimacji. Jeśli ściągać deski w jednym pokoju - to można i we wszystkich. Przy okazji można dokonać wiekopomnych odkryć (3 kg gwoździ, skrawki niemieckich gazet i 5 fenigów - no kto by nie chciał znaleźć? ;)). A jak już się ściągnie tych sto metrów kwadratowych desek, to... głupio by było nie zrobić dokładnie w s z y s t k i e g o, nie? No wzruszyłam się, szczerze, wzruszyłam się na widok tych klamek przed & po.
A, taka ciekawostka, ponoć tymi właśnie klamkami otwierał okna pewien rektor, do którego to mieszkanie należało za czasów Breslau. Przedmioty codziennego użytku to całkiem magiczna sprawa...

P l a n y
Po zakończeniu prac remontowych Grzesiek planuje oddać mieszkanie w ręce dekoratorki wnętrz, zaznacza jednak, że sofy z Ikea to tam nie planuje. Mówcie co chcecie, może ze mnie beton, ale odetchnęłam z ulgą.
Na deser info. Mój rozmówca zadeklarował, że chętnie podzieli się wiedzą praktyczną zdobytą podczas remontu. Chcielibyście taki mini poradnik o tym co i jak po kolei? Jak wybrać mieszkanie w kamienicy, jak je remontować, na co zwrócić uwagę, jak wybrać odpowiednich specjalistów? Dajcie znać w komentarzach. A teraz już zapraszam do galerii zdjęć z przebiegu tej niezwykłej metamorfozy.

Czytaj dalej
24.05.2015
Kamienice niczyje



Zwykle staram się pokazać Wam co pięknego znalazłam we wrocławskich ceglanych staruszkach. Skupiam się na sztukateriach, imponujących bramach, koronkowych schodach. Zasłona milczenia miłosiernie skrywa upiorne akty wandalizmu, samowolkę w wymianie stolarki okiennej i ułańską fantazję w zakresie zagospodarowywania wspólnej przestrzeni klatek schodowych. Podczas mojego "kamienicowania" nieczęsto mam okazję, by zajrzeć do mieszkań i przekonać się, ile warstw współczesności nałożyło się na dostojne ściany. Z moich obserwacji wynika jednak, że niektóre mieszkania zdają się nic sobie nie robić z upływających dekad i zmian stylów wystroju wnętrz. Czy to z zamiłowania, czy z zaniedbania, czy z przyzwyczajenia - w wielu lokalach mieszkańcy pozostawiają oryginalne elementy. A te porastają kurzem i kolejnymi warstwami farb. Albo... znikają.
fot. Agnieszka M.

S z t u k a t e r i e  n a  w y n o s
Kiedyś na Facebooku kamienic udostępniłam link do ogłoszenia znalezionego na popularnym portalu sprzedażowym. Z treści ogłoszenia wynikało, że pewien pan z wrocławskiego Śródmieścia ma na sprzedaż... sztukaterie ze swojego mieszkania. Było również zapewnienie, że jeśli nie znajdzie się kupiec, to elementy zostaną zniszczone (Taktyka: "Płaćcie, albo je zabiję". Tylko czekać na zdjęcia przerażonych sztukaterii czy anonimowe przesyłki z poodcinanymi fragmentami zdobień...). To zdecydowanie za mało informacji, by móc z czystym sumieniem wyciągnąć widły i dokonać samosądu. Może kamienica idzie do rozbiórki? W obliczu faktu, że Wrocław nie ma czegoś w stylu banku detali architektonicznych, faktycznie lepiej je jakkolwiek uchronić przed zniszczeniem. Jednak wrodzona nieufność (a może smutne doświadczenia?) podsuwa mi inny scenariusz. Szaber Breslau trwa nieprzerwanie od 1945 roku, a w całej tej klęsce urodzaju, jaką pod względem kamienic może pochwalić się Wrocław, powoli ogarnia nas znieczulica.

N i c z y j e
fot. Agnieszka M.
Jak wiele oryginalnych elementów ginie z kamienicznych mieszkań? Co uległo zniszczeniu ze starości i zaniedbania, a co zostało z rozmysłem spieniężone lub usunięte, bo nie pasowało do kwadratowej sofy z Ikea? Strach pomyśleć. Gwoździem do trumny dla wielu pięknych mieszkań jest to, że są "niczyje", czyli miasta. Koszta remontu takich cudowności to skarbonka bez dna, a osoby zamieszkujące w lokalach komunalnych zwykle nie należą do majętnych i same niejednokrotnie potrzebują pomocy, a co dopiero mówić o inwestowaniu w mieszkanie, które de facto do nich nie należy.
fot. Agnieszka M.
Kilka lat temu moja znajoma rozglądała się za lokum dla swojej rodzinki. To, co zastała w niektórych mieszkaniach wyzwalało chęć przeprowadzenia remontu z kategorii "ogniem i mieczem!" - zdezynfekować i wpuścić buldożery. Tylko wprawne i wyczulone oko dostrzeże, że gdzieś na suficie majaczą resztki sztukaterii, dostojne drzwi zasługują na drugą młodość, a podłoga, gdyby tak ujrzała światło dzienne... Pytanie: kto ma na to czas i pieniądze, by w tym chlewie szukać pereł? W ten sposób kolejne mieszkania tracą swój wyjątkowy klimat.



S z u k a j c i e,  a . . .
fot. Grzegorz B.
Wiem, że to, co pokazałam na zdjęciach od Agnieszki, to nie jest jakiś kamieniczny standard, ale zwyczajnie szkoda mi tych mieszkań, które "miały pecha". Nie chcę jednak kończyć notki tak pesymistycznym akcentem. Wertując otrzymane od Was e-maile sięgnęłam do archiwum, w którym znalazłam m.in. list od pana Grzegorza, mieszkańca mojej ulubionej kamienicy przy Krasińskiego, który podzielił się ze mną kilkoma zdjęciami z remontu mieszkania - w tym fotką swojego niezwykłego "odkrycia" pod kilometrami farby na podłodze. Serce roście... ;)


Jestem ciekawa, czy ktoś z Was porwał się na taką stajnię Augiasza i doprowadził ją do stanu używalności, a przy tym zdołał zachować kilka smaczków rodem z Breslau? Piszcie w komentarzach lub na maila, wszelkie wspomnienia mile widziane :).

Czytaj dalej
28.01.2015
"To dla mnie ważne"

Kilka dni temu napisała do mnie pani Katarzyna, która w imieniu Fundacji Aviva poprosiła mnie o przekazanie Wam informacji o akcji "To dla mnie ważne". Wiem, że nie samymi kamienicami człowiek żyje, a na tyle, na ile zdążyłam Was, moich czytelników poznać - nie wątpię, że interesuje Was to, co dzieje się w Waszym mieście i regionie. Zwłaszcza gdy jest szansa, by działo się dobrze :). O co dokładnie chodzi?

"W ramach 2. edycji konkursu "To dla mnie ważne" lokalne inicjatywy mają szansę starać się o pieniądze na realizacje swoich przedsięwzięć dzięki platformie crowdfundingowej. Dzięki tej mechanice, każdy może dotować na wybrany projekt ze swojej okolicy. Czasami wystarczy symboliczna złotówka, aby naprawdę wspaniałe inicjatywy weszły w życie."
Waszej uwadze chciałabym polecić dwie dolnośląskie inicjatywy. Pierwsza jest z Wrocławia, to "Przyjazne i bezpieczne miejsce dla maluchów".


"Celem projektu jest otwarcie Bezpłatnego Punktu Przedszkolnego dla dzieci z rodzin w trudnej sytuacji społeczno - ekonomicznej. Fundusze zebrane za pomocą platformy Wspieram.to przeznaczone zostaną na zrealizowanie ostatniego etapu remontu - wykończenia lokalu."

Druga inicjatywa jest z Łagoszowa Wielkiego i nazywa się "Tlenowe Witaminy"

"Celem projektu jest Integracja najmłodszych mieszkańców oraz ich rodziców po przez wspólne spędzanie czasu wolnego na placu integracyjnym pełnym zieleni."
 

 Do końca akcji zostały już tylko trzy dni. Rozważcie wsparcie którejś z inicjatyw - to, że liczy się każda złotówka, to nie pusty frazes, tylko magia crowdfundingu :).


Czytaj dalej