4.12.2011
Rozbrat 4

Dzielnica: Śródmieście
Osiedle: Ołbin
Ulica: Rozbrat, dawniej: Bockstrasse, od Emanuela Bocka (20 VII 1841- 5 IV 1900) wrocławskiego radcy miejskiego.


ul. Rozbrat 4
Rozbrat można przejść różnie. Słyszałam, że niesłabnącą popularnością cieszy się styl "szybko i z duszą na ramieniu" ;). Ja pokonałam tę ulicę w typowy dla siebie sposób, czyli z głową zadartą do góry i półotwartym z zachwytu otworem gębowym. Secesja, dużo secesji, pięknej secesji! A jakiej zniszczonej...

ul. Rozbrat 4
Kamienica nr 4 miała wyglądać inaczej. Niestety, wygląda tak. Źródłem mojej frustracji jest obleśny maszkaron, który góruje nad cała budowlą. Zważywszy na to, że autor projektu - Maks Bock - był równocześnie właścicielem posesji, to boję się pytać, co trzeba mieć pod czaszką, by sobie takim czymś własną fasadę... ozdobić?! Na nic się zda przepiękny portal wejściowy porośnięty szalonym kwieciem. Ja cały czas pamiętam, że w tym ogrodzie jest satyr :P! Oryginalny projekt wydaje mi się też zwyczajnie ciekawszy, zwłaszcza na dachu "coś się działo". No i ten balkonik pod obleśnym satyrem też jest jakiś wybrakowany, ale to koniec marudzenia. Podoba mi się wydzielony pion klatki schodowej i lizeny ozdobione kobiecymi maskami. Po wejściu do bramy - praktycznie nie ma holu! Wchodzi się od razu na schody - i bliższym przyjrzeniu się oknom na klatce schodowej można stwierdzić, że szybki są zielone. Absyntowe!
ul. Rozbrat 4
A że Rozbrat 4 to secesja pełną gębą, to na korytarzu jest też wróżka. Z pewnością kiedy światło pada pod odpowiednim kątem - jest zielona ;). Lata świetności ma już wprawdzie za sobą, ale sam fakt, że coś takiego się tu uchowało... Zaskoczyło mnie to, przyznaję. Bo tak poza tym, klatka schodowa to obraz nędzy i rozpaczy. Schody należą do tych "roztańczonych" modeli, gdzie każdy stopień chyli się pod innym kątem a ściany to bogactwo tekstur łuszczącej się farby.
Napawanie się urodą kamienicy przerwał mi jakiś romantyczny samiec, który postanowił mnie uwieść tęskną pieśnią i zalotnymi spojrzeniami. To był ten moment, kiedy należało dokonać taktycznego odwrotu. Ale trochę zdjęć z tego wypadu mam, więc zapraszam do galerii :).





Czytaj dalej
12.11.2011
Plac Teatralny 1/2

Dzielnica: Stare Miasto
Osiedle: Stare Miasto
Ulica:
Plac Teatralny, dawniej: Zwingerplatz


Kamienica Sachsów z zewnątrz mnie nigdy nie zachwycała. Złośliwi powiedzą, że widać za mało zniszczona ;), ale nie, nie w tym rzecz. Jest za duża jak na mój gust i przez to wygląda trochę jak kamienicowy blok. Na dodatek zrobiła się popularna (a fu!;)). W mieszczącej się niegdyś w kamienicy "Café Fahrig" - jednej z najpopularniejszych wrocławskich kawiarni z początku XX wieku - pijał kawę Eberhard Mock, bohater kryminałów Marka Krajewskiego. Oprócz tego, budynek ma własną "kryminalną" historię.  Życie w dawnym pałacu czynszowym Sachsów do łatwych nie należy.  Kamienica przez lata była własnością miasta. W 2003 roku przeszła w ręce Stronnictwa Demokratycznego. Kiedy okazało się, że SD jako partia polityczna nie może czerpać zysków z wynajmu, kamienicę przejęła Fundacja Samorządność i Demokracja. Następnie kamienicę odkupiło trzech biznesmenów. I tu zaczęły się problemy lokatorów. Zainteresowanych odsyłam do artykułów w internecie. Ile stron, tyle wersji. Mieszkańcy twierdzą, że nowi właściciele utrudniają im życie - odcinając gaz, ogrzewanie - bo chcą ich z kamienicy usunąć, eksmitować, przenieść do lokali zastępczych w... Siechnicach. Właściciele mówią, że budynek wymaga natychmiastowego remontu, wymiany instalacji etc. i stąd prośba o opuszczenie mieszkań. Nie znam sprawy osobiście, jedynie o niej czytałam. Nie chcę więc rzucać brzydkich podejrzeń, wszak każdy swój rozum ma i wnioski wyciągać umie. I lubi. 

Kamienicę Sachsów zaprojektował architekt Karl Schmidt na zamówienie firmy Moritza Sachsa (sam Moritz w momencie stawiania kamienicy był już na łonie Abrahama, ale firmę po nim przejęli jego synowie - Siegmund i Leopold). A Schmidt byle kim nie był - w swoim portfolio mógłby umieścić m. in. zabudowę wrocławskiego ZOO, budowle na Wzgórzu Partyzantów, a także przebudowę i rozbudowę Opery Wrocławskiej. Ach, gdyby tylko miał portfolio... ;). Budynek postawiono w latach 1870-1873 w miejscu w którym wcześniej stał szpital Bożego Ciała i kaplica Trójcy Świętej (więc wszystko wskazuje na to, że kamienica powinna być nawiedzona :P). Kamienica Sachsów składa się z dwóch 4-kondygnacyjnych kamienic o wspólnej elewacji w neorenesansowym stylu: narożnej kamienicy przy ul. Świdnickiej 36/Placu Teatralnym 1, oraz kamienicy przy Placu Teatralnym 2. Tak więc powstał kolos i to o wysokim standardzie i z siedmioma (!) klatkami schodowymi. Sachsom odebrano budynek w 1933 roku, po dojściu NSDAP do władzy.  Po wojnie budynek, hm, "wyremontowano", więc utracił sporo ze swojego przepychu.

Powiem Wam, że o ile opakowanie mnie nie zachwyca, to zawartość Kamienicy Sachsów szturmem podbiła moje serce. Na punkcie tej klatki schodowej po prostu oszalałam. 



Plac Teatralny 1/2 - klatka schodowa

Nie wymyśliłabym czegoś takiego nigdy w życiu. Jest idealna w każdym calu. No, prawie. Humanoidom, które zabazgrały tam każdy centymetr kwadratowy ściany życzę... źle. Mam nadzieję, że was szlag trafi, bo dawno czegoś takiego nie widziałam. To wygląda, jakby ktoś na tydzień zamknął tam stado małp z markerami. Gdybym mogła was wszystkich, psuje brzydkie, wysłać na ciężkie roboty do kamieniołomów, to byłby to z mojej strony akt łaski, bo przyjemniej by was było eksterminować.
Przeszklona spiralna klatka schodowa prowadzi na ostatnie piętro budynku. Ponoć niegdyś mieściły się tam pokoje służby.

Para Młoda
fot. unframe.pl
Para Młoda
fot. unframe.pl
Główna klatka schodowa to już poważna rozpusta dla oczu. Dlatego kiedy napisała do mnie pani Joanna, już szczęśliwa mężatka :), z pytaniem czy mogę polecić jakąś ładną klatkę schodową na sesję ślubną, nie miałam żadnych wątpliwości. To miejsce ma w sobie ogromny potencjał. Nie znam się na fotografii, ale widziałam, co dobry fotograf jest w stanie wyciągnąć z tych schodów ;). Pani Joanna była na tyle miła, że zgodziła się udostępnić mi efekt sesji. Podziwiajcie - zdjęcia profesjonalne, miejsce magiczne, a Para Młoda - jak należy, piękna i młoda :) (raz jeszcze, wszystkiego najlepszego na Nowej Drodze Życia, kochani!).

Mieszkańcy budynku zdają się przyzwyczajeni do widoku aparatów fotograficznych czających się na "ich" klatce schodowej. Spędziłam tam ponad godzinę i ciągle miałam wrażenie, że coś przeoczyłam, że czegoś nie obfotografowałam, że czegoś nie zdołam Wam pokazać. W końcu doszłam do wniosku, że nie ma rady - będziecie musieli wybrać się tam kiedyś sami, by zobaczyć to wszystko na własne oczy. Uwaga, ta kamienica uzależnia. Ale robi to tak wdzięcznie... ;) Serdecznie zapraszam do galerii!






Czytaj dalej
2.11.2011
Wszystkich Świętych, czyli z wizytą u Juliusa Schottländera

Dziś nie będzie o kamienicach, a o kimś, dzięki komu te kamienice mamy i o kim bez wahania można powiedzieć, że był jednym z dobrych duchów (tylko bez czarnego humoru, proszę...) tego miasta. W Dzień Wszystkich Świętych postanowiłam zajrzeć na cmentarz żydowski przy ul. Ślężnej, gdzie pochowany jest Julius Schottländer. 
Urodzony w Ziębicach, ale "wrocławianin z wyboru" ;). W 1908 roku zamieszkał w Hartlieb czyli dzisiejszych Partynicach w neorenesansowej rezydencji, reprezentacyjnym pałacu (niestety zniszczonym i rozgrabionym w 1945 roku). Był właścicielem dóbr ziemskich - w jego posiadaniu były: Wysoka, Suchy Dwór, Bledzów, Stary Śleszów, Biestrzyków, Karwiany, Kowale, grunty w Borku i Ołtaszynie. Był także właścicielem źródła i pijalni wód mineralnych w Karlovych Varach (Karlsbad). Julius Schottländer był fundatorem Parku Południowego i pawilonu nad stawem oraz Domu Opieki Społecznej. Przed wojną był patronem obecnej ulicy Karkonoskiej. Kim on nie był, człowiek-orkiestra... 

Ale nie to nas ;) obchodzi najbardziej.

Był właścicielem 35 kamienic. W latach 1875-1879 rozpoczął zabudowę miejską w rejonie dzisiejszego Placu Grunwaldzkiego: wytyczył dwie ulice, które nazwał Paulstraße i Gertrudenstraße (dziś Michała Wrocławczyka i Benedykta Polaka). Bywam tam bardzo często i za każdym razem cieszę się, że Schottländer miał tak dobry pomysł. Gdyby nie te ceglane cuda, kto wie, co by powstało między absurdalnym Instytutem Matematyki, kosmicznym Instytutem Informatyki, bunkrowatą Biblioteką Uniwersytecką, a ultranowoczesnym Pasażem Grunwaldzkim...?

Dziękuję panu, panie Schottländer :)

Grobowiec rodziny Schottländer  
Grobowiec rodziny Schottländer
Znicze - nasza tradycja... 
... i kamyki - jego tradycja :)


Czytaj dalej
11.10.2011
no image

Dzielnica: Śródmieście
Osiedle: Ołbin
Ulica: Bolesława Prusa, dawniej: Lehmdamm
          Świętokrzyska, dawniej: Kreuzstrasse


Dziś znów trochę mainstreamu, ale w tym najlepszym wydaniu: "okrągła" kamienica z Prusa - myślę, że znajoma większości mieszkańców Wrocławia. Wybudowana w 1902 roku, a rewitalizowana w 2006. Jest wpisana do rejestru zabytków. Wśród zbiorów Wratislaviae Amici można znaleźć projekt fasady - trzeba przyznać, że architekt Wilhelm Heller stworzył coś niezwykłego. Te wszystkie zdobienia i oczywiście sam kształt kamienicy! Cała okolica jest bajkowa: tu szalejąca secesja (ul. Przeskok i ul. Rozbrat), tam upiorna ruina, zabytkowe witryny, a na dokładkę śpiewający zalotnik. Przynajmniej ja takiego spotkałam... Krasnale też już mamy, więc brakuje gigantycznych grzybów, mówiących zwierząt i podwójnej tęczy, ale przecież miasto się rozwija, więc nie traćmy nadziei.
ul. Prusa 5 / ul. Świętokrzyska 57 - fasada
Gdyby ktoś kazał mi odtworzyć wygląd kamienicy z pamięci, zapewne powiedziałabym, że ma cztery symetrycznie ułożone wykusze. Ale nie ma. Ma dwa dwa wykusze z balkonami na środku budynku + trzeci od strony ul. Świętokrzyskiej + do tego trzy balkony od strony ul. Prusa. Szukanie symetrii w secesji na ogół nie ma sensu ;), ale jeśli ktoś by jednak był zainteresowany, to polecam przyjrzeć się układowi okien ostatniej kondygnacji przed strychem oraz parterowi.
ul. Prusa 5 / ul. Świętokrzyska 57
Zwiedzanie zaczęłam od bramy przy ul. Prusa 5.  Moje bardzo subiektywne rozczarowanie. Czysto, pusto, olejno, świeżo i ani śladu tej kamienicowej magii. Podejrzewam, że lokatorzy są bardzo zadowoleni z tak "czystej, pustej, olejnej i świeżej" klatki schodowej, bo przed renowacją kamienica wyglądała tragicznie już z zewnątrz, a co się działo w środku, to wolę nie myśleć. Ale ja nie jestem lokatorką i sobie ponarzekam. Widząc taką fasadę, człowiek ma nadzieję - ba, jest przekonany! - że i w środku coś ładnego zobaczy, a tu... :/. Wyszłam na podwórze nieco zdegustowana. I znów: podwórze też "odchamili", jest czysto i ... poprawnie. Dopiero w bramie przy ul. Świętokrzyskiej można było powiedzieć co najmniej "ojej": uwaga, te stiuki skradną Ci serce :P! 
ul. Świętokrzyska 57 - hol
Po prostu cudowne. Kontynuacja jesiennego motywu znajduje się na poręczy przy schodach.  Można powiedzieć, że te kasztany mnie zmiękczyły :P. Bez dwóch zdań, "okrągła kamienica z Prusa" to absolutny must see dla każdego zwiedzającego Wrocław.

Zapraszam do galerii!





Czytaj dalej