Nie ukrywam, że na najnowszą książkę
Beaty Maciejewskiej czekałam z niecierpliwością. Bo i słynne
organizowane przez nią „spacery” bardzo lubię. I poprzednie
wydawnictwa tej autorki cenię. Jednak nade wszystko elektryzowały mnie
owe obiecane w tytule szczegóły. Przecież to miasto ma tyle
smaczków... Byłam ogromnie ciekawa co wybierze autorka, według
jakiego klucza poprowadzi swoją opowieść.
"Wrocław tkwi w szczegółach" |
Kiedy odebrałam –
jeszcze ciepły, poważnie! Choć nie wykluczam wpływu piekielnego
upału... - egzemplarz książki poczułam powagę sytuacji. I to
dosłownie. Dorodny album za nic nie chciał zmieścić się w mojej
torebce. Jednak gorsze było to, że pokaźne gabaryty wydawnictwa
uniemożliwiły mi rozpoczęcie lektury już podczas powrotu do domu,
w autobusie. Pewnie, na upartego bym mogła... Ale te kredowe strony
zmuszają do szacunku i cierpliwości. To książka do delektowania
się w domowym zaciszu. Nie tylko specyfika „techniczna” na to
wskazuje, ale i zawartość. „Wrocław tkwi w szczegółach”
wymaga uwagi czytelnika – nie dlatego, że jest przeładowany
datami, nazwiskami. Dlatego, że pokazuje piękne drobiazgi. A nad
drobiazgami trzeba się pochylić.
Zobacz! Wrocław!
We wstępie autorka pisze: „Na
wszystko brakuje Ci czasu, ulice przemierzasz biegiem ze wzrokiem
wbitym w trotuar (…). Zwolnij trochę, podnieś głowę do góry, a
nie pożałujesz.” Ja? Ze wzrokiem wbitym w trotuar?! Nigdy! Święte
oburzenie z cyklu „może inni tak robią, ale ja nie” zamigotało
mi radośnie gdzieś w podświadomości. Przecież ja patrzę,
wypatruję, przyglądam się, …gapię się! Ten cały flaneryzm
wpędzi mnie kiedyś do grobu – na razie wpadam na ludzi, ale tylko
czekać, aż trafi się otwarta studzienka, czy inna dziura w
moście ;).
Zobaczyć we Wrocławiu coś zachwycającego nie jest trudno, jednak samo patrzenie nie odczaruje zaklętych w danym miejscu historii. Dlatego warto sięgać po takie wydawnictwa, które mogą opowiedzieć Ci coś nowego o "Twoim własnym" mieście.
mistrz drugiego planu... |
Co jest w środku? A czego nie ma?
W albumie, już na pierwszy rzut oka,
jest efekt łał (wow, jak kto woli), a to za sprawą
niesamowitych zdjęć autorstwa Stanisława Klimka. Odrobina
kamienicznej prywaty: w środku znajdziecie zdjęcia m.in.
przepięknej kamienicy ze skrzyżowania Prądzyńskiego i
Łukasińskiego oraz kamieniczkę z Gajowej 36 :)! Fotografie
ilustrują kolejne teksty w albumie. Pomimo
formy sugerującej raczej... hm, oficjalne w tonie wydawnictwo,
książka jest przesiąknięta charakterystyczną narracją autorki.
Jeśli lubicie te wszystkie humorystyczne wtrącenia, gry słowne,
anegdotki niczym wisienki na torcie, to z całą pewnością się nie
rozczarujecie. Ot, choćby taki tekst zatytułowany „Głowa dla
mistrza”:
"Obecność kata była konsekwencją przyznania miastu przywilejów sądowych, które zezwalały na stosowanie kary miecza (ius gladii). Dlatego wrocławianie bardzo lubią swojego egzekutora, stojącego na wrocławskim pręgierzu. Ścinał, wieszał, chłostał, torturował, piętnował, ale także dbał o stan techniczny szubienicy, a nawet sprzątał więzienie miejskie oraz zamiatał ulice. Po prostu doskonały pracownik miejski.”
Albo tytuł „Bank nie z tej ziemi”
sąsiadujący z fotografią grobowca rodziny Alexander, na którym to
grobowcu widnieje płaskorzeźba banku...
Nie znajdziecie tu drętwych elaboratów
historycznych. „Wrocław tkwi w szczegółach” to ponad
czterdzieści... artykułów? Felietonów? Opowieści? To jak
prywatny „spacer po Wrocławiu” - to o czym czytasz jest żywe,
lokalne, widywane-a-nieznane. Czasami to opowieści z czasów
stosunkowo niedawnych, inne mają kilkaset lat, ale wszystkie wiążą
się z Wrocławiem. Autorka podąża przez miasto i „aktywuje”
zamrożone przez czas historie, udziela głosu kolejnym miejscom,
płaskorzeźbom, figurom, budynkom... Z tych głosów powstał bardzo
zgrany chór.
"Wrocław tkwi w szczegółach", S. Klimek, B. Maciejewska, wyd. Via Nova 2013.
Dziękuję za rekomendację, poszukam tej książki.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, czyta się doskonale.
UsuńDopiero niedawno udało mi się kupić tę książkę. Jest dokładnie taka jak opisujesz. Po prostu super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ewa
Miłej lektury i również pozdrawiam. :)
Usuń