2.09.2012
W starej-nowej papierni

Dziś notka z serii tych "od serca". Jak pisałam Wam ostatnio, bacznie przyglądam się temu, co dzieje się na Przedmieściu Oławskim w związku z budową soft loftów na terenie papierni, gdyż upatruję w tym szansy na rewitalizację (bardzo szeroko pojętą ;)) okolicy. W ubiegłą sobotę miałam przyjemność uczestniczyć w warsztatach fotograficznych Nowej Papierni. Calutki dzień, od 9.00 do 19.00 spędzony wśród pasjonatów fotografii - byli i amatorzy i ci bardziej "pro", ale wszyscy zgodnie zachwyceni Przedmieściem (albo po prostu dobrze udawali... ale nie, nie popadajmy w paranoję ;)). Warsztaty prowadził Tomasz Tomaszewski. Sądzę, że to znana "marka" i nie muszę wyjaśniać kto, co i jak. Jeśli jednak ktoś ma wątpliwości -  let me google that for you ;). Do 13 września wrocławianie mogą oglądać wystawę jego zdjęć w Rynku. Tomaszewski ma niesamowite wyczucie chwili, tę niezwykłą artystyczną wrażliwość... Zazdroszczę, podziwiam i polecam Wam - jeśli macie możliwość, koniecznie odwiedźcie wystawę. Podczas warsztatów mieliśmy okazję obejrzeć sporo jego prac. I choć w większości znałam te zdjęcia już wcześniej, zupełnie inaczej ogląda się je z komentarzami samego autora. 
Właśnie, komentarze. Przyznam, że wielu historii wysłuchałam z przymrużeniem oka. Ale każdy ma swoje doświadczenia, z tym się nie dyskutuje. Natomiast kreatywnego podejścia do kwestii prawnych związanych z ochroną wizerunku po prostu nie ogarniam. Może to i lepiej - bo co wolno wojewodzie... - dlatego będę się jednak trzymać przepisów. 
Tajników części teoretycznej wynosić poza mury papierni nie będę ;). Podczas części praktycznej obfotografowywaliśmy mury samej papierni i cuda architektoniczne Przedmieścia. Powiem Wam, że dawno się tak dobrze nie bawiłam w okolicach Traugutta ;). I choć około dwudziestoosobowa grupa ludzi uzbrojonych w aparaty, idąca grzecznie niczym szkolna wycieczka, z pewnością zwracała na siebie uwagę niemiłosiernie, to po prostu miło było spacerować wśród osób, które widziały to piękno ukryte pod wiekowymi warstwami kurzu i brudu. Ten ogromny potencjał Przedmieścia Oławskiego.
Zarówno podczas części teoretycznej, jak i praktycznej, troskliwą opieką otaczali nas organizatorzy warsztatów. Sam dobry pomysł to jedno, realizacja - drugie i trzeba przyznać, że było ok. Od wymogów technicznych/formalnych począwszy (bogowie... w tylu sypiących się ruinach byłam, a w takiej całkiem solidnej papierni dostałam kask - urbex dla przezornych :P), a na starannym zaplanowaniu zajęć na cały dzień skończywszy. Mam nadzieję, że pozostałe przedsięwzięcia tej firmy - o których pisałam Wam ostatnio - również dojdą do skutku. Z jednej strony to reklama dla RED development, a z drugiej - jakaś forma rewitalizacji społecznej (Jo, dziękuję za ten termin ;D!) tych okolic. Czyli win - win.


  
Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket Photobucket
Czytaj dalej