26.08.2013

Dzielnica: Stare Miasto
Osiedle: Stare Miasto
Ulica: Rynek, Pod Złotym Słońcem (niem. Zur Goldenen Sonne)

 

Na zwiedzanie tej kamieniczki wybrałam się razem z grupą oprowadzaną przez panią Teresę Sokół. To miła odmiana - wejść do kamienicy i czuć się turystą, móc bezkarnie robić zdjęcia i nie przejmować się, że komuś się przeszkadza (tak, po tylu latach "kamienicowania" - to dla mnie wciąż jedyny, ale i największy możliwy problem). A jeśli do tego dochodzi taki luksus, że oto przewodnik opowiada o historii miejsca... Miodzio. Warto podkreślić, że zwiedzających przyszło sporo, więcej niż przewidywano, co najlepiej było widać na początku, podczas mini-wykładu o historii kamienicy. Zabrakło krzesełek, a przecież sala mała nie była.
ul. Rynek 6


Pod Złotym Słońcem to szczęściara, nie "zmodernizowano" jej na przełomie XIX/XX wieku, a i wojenna zawierucha jej nie nadwyrężyła. Początki budowli sięgają XIII wieku - wówczas to stały tam dwie trzykondygnacyjne kamieniczki. Fragmenty ich ścian zachowały się do dziś w ścianach granicznych, mniej więcej do podłogi pierwszego piętra. Z czasem XIII-wieczne budynki osiadły i to poważnie - trzeba było przebić otwory wejściowe na wysokości drugiej kondygnacji. W końcu chyba kogoś zdenerwował ten zlepek kamienic, w dodatku osiadający i z dorobionymi wejściami. W drugiej połowie XIV wieku na tej działce powstała jedna kamienica. Nowy parter znajdował się o 3,85 m wyżej od starego (który zdegradowano, a właściwie sam się zdegradował do roli piwnicy). Początkowo kamienica miała parter i tylko jedno piętro, ale z czasem, gdzieś pod koniec średniowiecza, dobudowano jej jeszcze drugie - czasy i potrzeby się zmieniały - dobrze doświetlone, przestronne wnętrza zaczęły być w cenie ;). 
ul. Rynek 6
Kamienica miała też szczęście do właścicieli. Była w posiadaniu m.in. rodu Uthmannów (patrycjuszy wrocławskich, którzy "nałogowo" należeli do Rady Miejskiej) i Bonerów (ci z kolei byli tak bogaci, że ponoć wspomogli króla w renesansowej przebudowie Wawelu). Nic więc dziwnego, że budowla rozkwitała, a koronowane głowy odwiedzające Wrocław zatrzymywały się właśnie w niej. Żeby nikomu z możnych ciasno nie było, kamienice Pod Złotym Słońcem, Pod Błękitnym Słońcem i Pod Siedmioma Elektorami były na czas wizyt łączone przejściami w ścianach (po wizytach otwory zamurowywano luźnymi cegłami, bez zaprawy - ślady po takich przejściach są widoczne do dziś). 
Bogactwo właścicieli kamienicy tłumaczy też odkryty w piwnicach murowany sejf z XV wieku.

W renesansie poszalano z wystrojem wnętrz. I to renesansowi kamieniczka zawdzięcza przepiękną salę na pierwszym piętrze, nad sienią. Czerwone ściany i pseudokasetonowy strop! Współcześnie "pseudokasetonowy strop" może budzić baaardzo brzydkie skojarzenia, ale zapewniam, to nie tak jak myślicie ;). Zresztą... sami zobaczcie.

ul. Rynek 6
Oprócz zdobnych kasetonów rzuca się tu w oczy malowany fryz. Wyczytałam, że przedstawia białe delfiny. No, niech im będzie, że to delfiny... takie... renesansowe ;).

Pozostałe zachowane stropy, stropy belkowe, pokryte są frywolnymi, satyrycznymi scenkami i motywami roślinnymi. O tych scenkach można wiele powiedzieć (zbereźny mnich, ptasie bezeceństwa i inne osobliwości), ale chyba nie wypada, blog jest bez ograniczeń wiekowych...  
ul. Rynek 6
Kolejne przebudowy Pod Złotym Słońcem zaczęły się pod sam koniec XVII wieku, w roku 1694. Powstała m.in. sień zamknięta dwiema bramami. Duża sala nad sienią została podzielona na dwa pomieszczenia, z których to skrajne, pierwsze od strony północnej, otrzymało przebogaty barokowy kubraczek. Na suficie olśniewa plafon z Junoną i szaleją stiuki. Na ścianach połyskuje brokatela, a powagi dodają stiukowe pilastry, cokół i kamienne portale. 
ul. Rynek 6
W ramach tego "remontu" dostało się także fasadzie. Zyskała charakter miejskiego pałacu. Pyszny portal balkonowy i pięknie zdobione okno z kartuszem to jej znaki rozpoznawcze - oprócz słońca, oczywiście. A o ten emblemat, jak wyczytałam, kamienica wzbogaciła się jeszcze w XVII wieku, z tym, że był przymocowany do kraty nad wejściem.

Jajko Fabergé i to robione przez stulecia, przez najznamienitszych mistrzów z każdej epoki - z tym mi się kojarzy ten budynek. Przyznaję, że kamienica robi wrażenie. Zwłaszcza, gdy można posłuchać o całej jej historii i docenić wszystkie zachowane detale. 
Ile smaczków jeszcze nie zostało odkrytych?
Choć nie ukrywam, że miałam mieszane odczucia stojąc w pachnącym świeżością pasażu. Drewniany bruk + szklane balustrady, w oddali windy... Czułam się trochę, jakby ktoś dał mi do ręki piękną, starą, porcelanową lalkę, a ona raptem mechanicznym głosem skrzeczy "Mama!", albo coś równie koszmarnego ;). Ale to tylko takie moje widzimisię. 

W kamienicy powstanie niebawem Muzeum "Pana Tadeusza", więc będzie podwójna okazja, by odwiedzić budynek. A na razie zapraszam do galerii lub na slideshow


3 komentarze:

  1. Polecam znakomitą książkę Ewy Morisson "Świat na opak. Renesansowy karnawał na malowanych stropach w kamienicy "Pod Złotym Słońcem" we Wrocławiu" wydana w serii Biblioteka Dawnego Wrocławia pod red. prof. J. Harasimowicza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za rekomendację - książka już zamówiona :).

      Usuń
  2. Cudowna kamienica. Dobrze że muzeum już działa i można się cieszyć tym pięknem kiedy tylko się chce :))))))

    OdpowiedzUsuń