5.09.2016

Aparaty cyfrowe odebrały trochę magii fotografowaniu. Pamiętam emocje związane z oddawaniem kliszy do wywołania, wyczekiwanie na odbitki i najważniejsze pytanie „jak wyszły”. Teraz każde zdjęcie mogę przed wywołaniem dokładnie obejrzeć, przeprowadzić selekcję i wybrać te, które chcę mieć na papierze, a które po prostu skasuję. Niestety, ten tryb pracy niepostrzeżenie doprowadził do tego, że zdjęcia – zamiast w albumach, pod ręką – siedzą na dysku i… chyba trochę rzadziej je przeglądam. 

Z a w o  d n a  e l e k t r o n i k a
Czasami dostaję od Was maile z pytaniem, czy moje zdjęcia są dostępne w formie odbitek czy plakatów, albo czy mogę udostępnić Wam pliki w wyższej rozdzielczości. Znaczna część kadrów z „początków kamienicowania” niestety przepadła, razem z dyskiem, na którym je gromadziłam. Od czasów tej pamiętnej katastrofy zaczęłam robić dodatkowe kopie, ale… kto mi zagwarantuje, że dysk zewnętrzny też pewnego dnia nie ulegnie awarii?

Zatem – powrót do przeszłości, ale w odświeżonej wersji: zamiast tradycyjnego albumu – fotoksiążka.

Ł a t w e  p r o j e k t o w a n i e
Firma, która wykonała moją fotoksiążkę, udostępnia do pobrania specjalną aplikację, dzięki której sami możemy zaprojektować nasze „wydawnictwo”. Korzystałam z wersji Saal Design 4.0. Nie wiem, czy tak samo wygląda to w przypadku innych firm, ale aplikacja jest niezwykle intuicyjna. Możemy wybierać z gotowych szablonów, możemy je modyfikować, możemy też stworzyć coś całkowicie autorskiego. 
Aplikacja będzie nas cały czas pilnować – informować o jakości wstawianego zdjęcia, a także wyświetlać linie, dzięki którym możemy umieszczać fotografie na konkretnej wysokości. Projekt w każdej chwili można zapisać, by wrócić do niego za jakiś czas. Oprócz wskazówek technicznych przy projektowaniu układu, fajną funkcją aplikacji jest to, że automatycznie podlicza nam koszt naszego projektu – a ten zmienia się w zależności od np. wybranego papieru czy okładki. Miłym dodatkiem jest też opcja czat-pomocy. Nie musiałam z niej wprawdzie korzystać – jak wspominałam, aplikacja praktycznie prowadzi nas za rękę – ale może komuś się przyda.
N a  w y c i ą g n i ę c i e  r ę k i
Fotoksiążka dotarła do mnie opakowana w folię bąbelkową i w sztywną, kartonową kopertę. Okładka w żaden sposób nie ucierpiała w transporcie (a z racji, że wybrałam wersję błyszczącą, trochę obawiałam się zarysowań na powierzchni). 
Przyznam, że zobaczenie swoich zdjęć wydrukowanych na dobrej jakości papierze, w pięknych, nasyconych kolorach i w ustalonym przez siebie układzie sprawia przyjemność :). Jest ten efekt "odświętnego wow". Fotoksiążka przyciąga uwagę osób, które mnie odwiedzają -jest namiętnie kartkowana praktycznie każdego dnia. Ba, sama również po nią sięgam z przyjemnością. Myślę, że zdecyduję się na uwiecznianie moich ulubionych fotografii w tej właśnie formie. Elektronika elektroniką, ale... Czuję się dziwnie spokojniej, kiedy mam coś na papierze ;). 

Projektujecie swoje fotoksiążki? Jeśli tak, to czy drukujecie je dla siebie, a może wręczacie komuś w prezencie? 


8 komentarzy:

  1. Super pomysł. I wykonanie, jak piszesz też bardzo dobre. Do tej pory widziałam takie fotoksiążki tylko jako albumy pamiątkowe z wydarzeń typu chrzest czy ślub. Wersja z kamienicami podoba mi się o wiele bardziej :-).
    Swoją drogą,nie myślałaś o tym, żeby wydać swoje zdjęcia w formie np. plakatów czy albumów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myśleć - myślałam. Trudno mi się zabrać do działania. O, słodka prokrastynacjo...

      Usuń
  2. Po ktorejs z Pani prelekcji mielismy okazje chwile porozmawiac. To bylo ze dwa lata temu. Juz wtedy Pania namawialem, zeby te zdjecia drukowac - wystawa zdjec, plakaty, co tylko, byle wyjsc z tym do ludzi poza internet.
    pozdrawiam,
    Ed

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Edward :)! Pamiętam, oczywiście :))) Również pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Ja też bym chętnie taki album kupił. Z Twoimi zdjęciami, się rozumie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaglądasz na wrocławskie kamienice chyba od samego ich początku, jeśli dobrze kojarzę. Obawiam się, że jesteś nieobiektywny :D

      Usuń
  4. To zdjęcie z bramą z Podwala nadaje się na obraz :)

    OdpowiedzUsuń